Getback, Bitcoin i inne super okazje

Czasem niesamowita okazja inwestycyjna przelatuje nam tuż przed nosem. Tracimy ją, pociąg odjeżdża i plujemy sobie w brodę. Ale czasem bywa także i tak, że pociąg odjeżdża, a my z peronu obserwujemy, jak wykoleja się na najbliższym zakręcie. Cud? Przeczucie? 

Nie mogę powiedzieć, że mam jakiś niesamowity, szósty zmysł. Nie zainwestowałem pieniędzy w lokatę Amber Gold, bo wydała mi się podejrzana. Kryptowalut nie kupiłem zgodnie z logiką Warrena Buffetta – po prostu ich nie rozumiem. Wielu ludzi używa argumentu „rozumienia kryptowalut” do przepychanek – „nazywasz je szwindlem? Najwyraźniej ich nie rozumiesz”. Nie mam problemu, żeby przyznać się, że ich nie rozumiem. Więc nie kupuję, ale też krytykuję. Są to są. Kto chce, niech kupuje.

GetBack? I znów – jeśli ktoś mówi, że jest niesamowita okazja, to znaczy, że prawdopodobnie tej okazji już nie ma. Bo skoro ten ktoś mówi każdemu o niesamowitej okazji, to znaczy, że ma w tym jakiś biznes. Naganiacze i sprzedawcy dostają za to prowizję. A skoro tak, to znaczy, że oferowany
przez nich produkt niekoniecznie jest tym najlepszym. Może być po prostu chwilowo „na topie”.

Warto czasem pohamować się z chęcią zysku. Okazja przeleci nam koło nosa? To trudno. Nie zarobimy. Ale gdyby przypadkiem okazała się być fałszywą okazją – nie stracimy. Chciwość to marny doradca.